Witajcie ;-)
Postanowiłam i ja w końcu założyć bloga aby w końcu umieścić w jednym miejscu zdjęcia wszystkich zrobionych przeze mnie prac oraz aby dzielić sie z wami moimi nowymi dokonaniami.
Nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do rękodzieła, podziwiałam zawsze osoby które się tym zajmowały i zajmują.
Aż kiedyś w 2012 roku znajoma zainteresowała mnie styropianowymi pisankami,kupiłam potrzebne materiały i zaczęłam czytać i potem robić własne "karczochy". Zrobiłam ich niewiele ale zawsze to coś.
Zimą 2012 roku przed Świętami Bożego Narodzenia w szkole u Weroniki organizowano kiermasz i rodzice musieli się zaangażować i przynieść jakieś prace,zaczęłam szukać czegoś prostego i w miarę szybkiego do zrobienia i tak powstała pierwsza , niewielka choinka z makaronu. Tak mnie to klejenie makaronu wciągnęło że do szkoły zrobiłam 3 choinki a dla siebie,rodziny i znajomych zrobiłam w sumie coś ok 10choinek,różnej wielkości. Dwie nawet pojechały do Włoch ;-)
Potem jeszcze zrobiłam bombki karczochowe ale z braku czasu wyszły mi tylko dwie.
Myśląc o Wielkanocy inna koleżanka wspomniała mi o papierowej wiklinie i w sumie od tego zaczęło sie to moje całe szaleństwo rękodzielnicze...jestem strasznie zainteresowana tym wszystkim:nowymi technikami i różnymi sposobami zrobienia "czegoś z niczego".
To tak w wielkim skrócie bo juz mi dzieciaki dokuczają - mam nadzieję że jutro uda mi sie napisać więcej i co więcej wstawić troche fotek moich prac.
Obecnie robię różne cuda z papierowej wikliny, a dzięki Ani i Wujkowi robię tez róże z krepy oraz powoli tworzę skromne kartki na Wielkanoc oraz oczywiście przed Wielkanocą ozdabiam styropianowe jaja ;-)
Dobra nie zanudzam tyle na dziś - do zobaczenia jutro ;-))
Postanowiłam i ja w końcu założyć bloga aby w końcu umieścić w jednym miejscu zdjęcia wszystkich zrobionych przeze mnie prac oraz aby dzielić sie z wami moimi nowymi dokonaniami.
Nigdy specjalnie nie ciągnęło mnie do rękodzieła, podziwiałam zawsze osoby które się tym zajmowały i zajmują.
Aż kiedyś w 2012 roku znajoma zainteresowała mnie styropianowymi pisankami,kupiłam potrzebne materiały i zaczęłam czytać i potem robić własne "karczochy". Zrobiłam ich niewiele ale zawsze to coś.
Zimą 2012 roku przed Świętami Bożego Narodzenia w szkole u Weroniki organizowano kiermasz i rodzice musieli się zaangażować i przynieść jakieś prace,zaczęłam szukać czegoś prostego i w miarę szybkiego do zrobienia i tak powstała pierwsza , niewielka choinka z makaronu. Tak mnie to klejenie makaronu wciągnęło że do szkoły zrobiłam 3 choinki a dla siebie,rodziny i znajomych zrobiłam w sumie coś ok 10choinek,różnej wielkości. Dwie nawet pojechały do Włoch ;-)
Potem jeszcze zrobiłam bombki karczochowe ale z braku czasu wyszły mi tylko dwie.
Myśląc o Wielkanocy inna koleżanka wspomniała mi o papierowej wiklinie i w sumie od tego zaczęło sie to moje całe szaleństwo rękodzielnicze...jestem strasznie zainteresowana tym wszystkim:nowymi technikami i różnymi sposobami zrobienia "czegoś z niczego".
To tak w wielkim skrócie bo juz mi dzieciaki dokuczają - mam nadzieję że jutro uda mi sie napisać więcej i co więcej wstawić troche fotek moich prac.
Obecnie robię różne cuda z papierowej wikliny, a dzięki Ani i Wujkowi robię tez róże z krepy oraz powoli tworzę skromne kartki na Wielkanoc oraz oczywiście przed Wielkanocą ozdabiam styropianowe jaja ;-)
Dobra nie zanudzam tyle na dziś - do zobaczenia jutro ;-))
Te dwie do Wloch, to do mnie przyjechaly ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam,ze sa bardzo ladne i efektowne :)
Dzieki!!!!!
Renata(siostra)
Olga, super ze zalozylas bloga o swoich pracach - swietny pomysl. Tworz, wklejaj fotki i pokazuj jak co wykonac bede na bank zagladac :)
OdpowiedzUsuń